Podcast #38 Minusy pracy i życia w Szwecji
W moim podcaście Kierunek Szwecja staram się pokazywać Wam obiektywną prawdę na temat tego jak tu się pracuje, żyje i robi biznes. Dlatego przed nagraniem dzisiejszego odcinka o minusach życia w Szwecji przeprowadziłam rozmowy z kilkoma aktywnymi zawodowo Polkami o różnym czasowo stażu mieszkania w Szwecji.
Zacznę od negatywnych aspektów w kontekście zatrudnienia, czyli co najbardziej denerwuje Polki w pracy.
Po pierwsze, Szwedzi unikają konfliktów i co za tym idzie, jak ognia boją się bezpośrednio powiedzieć że coś źle zrobiliśmy. Więc ty, nieświadoma błędu, pracujesz i dopiero po jakimś czasie zauważasz, że przełożona uśmiecha się z zakłopotaniem na twój widok, a najbliższe współpracownice jakby cię unikają. Możesz zapytać, o co chodzi. Jeśli masz szczęście, dostaniesz feedback i dowiesz się co jest nie tak. Oczywiście nie powiedzą ci, że zrobiłaś coś źle, tylko mniej dobrze. Kojarzysz to bra i mindre bra, czyli dobrze i mniej dobrze, a nie źle.
Po drugie niekończące się zebrania. Zarówno w moim ebooku Pracować w Szwecji, jak i w odcinku podcastu dotyczącym kultury biznesowej Szwedów już o tym fenomenie wspominałam. Zebrania są systematyczne i demokratyczne, co w połączeniu z minusem nr 1 czyli niechęcią do otwartego krytykowania powoduje, że czasem odbywa się tych zebrań kilka, zanim się dojdzie do konsensusu.
Ciekawostką jest, że Szwedzi używają pojęcia polsk riksdag, czyli polski rząd dla określenia burzliwego i pozbawionego rezultatu spotkania. Czyli wydaje się że sobie wbijamy szpilki w temacie zebrań na poziomie narodowym….
Trzeci minus to Jantelagen. Jest to pojęcie ukute w literaturze w 1933 roku i znaczy tyle, co kodeks miasta Jante. Ten zbiór zasad mówi – oczywiście w dużym uproszczeniu – do każdego obywatela żeby nie myślał że jest lepszy niż inni, bo nie jest. Żeby nie myślał, że się do czegoś nadaje, bo się nie nadaje i żeby nie sądził że jest kimkolwiek, bo jest nikim.
O Jantelagen dzisiaj mówi się coraz negatywniej, odchodzi się od tego. To co pozostało po Jantelagen w kulturze to brak specjalnego traktowania kogokolwiek, np. dzieci następczyni tronu Wiktorii chodzą do publicznej szkoły oraz nieakceptowalne społecznie przechwalanie się.
Jednak wciąż widać, szczególnie w starszym pokoleniu Szwedów na prowincji, niechęć do wyróżniania się, jak również niechętne, krytyczne wręcz, patrzenie na ludzi działających inaczej niż cała reszta. Zapewne domyślasz się już, że jeśli ten odmiennie postępujący czy bardziej wytwornie wyglądający człowiek (bo Jantelagen przejawia się we wszystkich dziedzinach życia, od zachowania, poprzez ubieranie się do wyborów życiowych) jest dodatkowo obcokrajowcem, to łatwo wówczas o nieprzyjazny nastrój.
Prawdopodobieństwo, że spotkasz się z tym w biznesie czy pracy jest bardzo małe. Bo nawet jeśli Szwedzi niosą w swojej mentalności mroczne dziedzictwo, to jest ono ukryte w najdalszych zakamarkach.
A jakie są minusy w życiu szeroko pojętym, nie tylko ograniczonym do miejsca pracy?
Pierwszy i oczywisty to brak rodziny, oddalenie od bliskich.
Drugi to kulturalne wykluczenie. Jeśli przyjedziesz tu jako dorosły człowiek, to nie masz szans na nadrobienie braków kulturowych takich jak oglądane filmy, słuchane piosenki czy przeczytane książki. To wychodzi np. na afterwork z koleżankami z pracy, kiedy Szwedki czy Szwedzi brylują na quizach uzupełniając brakujące słowa piosenek czy tytułów filmów a my siedzimy jak na przysłowiowym tureckim kazaniu. I się nudzimy.
Trzeci, czyli monopolizacja sprzedaży alkoholu przez słynne Systembolaget. Deklarowany cel to odpowiedzialna konsumpcja alkoholu. Efekt uboczny to wysoka cena co doprowadzi nas do kolejnego minusa, a może raczej socjo-społecznego dziwoląga jakim jest förfest czyli przedimpreza. Innymi słowy, ludzie żeby nie musieć słono płacić za drinki w knajpie, umawiają się na wcześniejsze picie w domu i na imprezę przychodzą już wstawieni, a czasem pijani. Średnio zabawna formuła, wierzcie mi.
O pogodzie, klimacie czy panujących przez pół roku ciemnościach nie będę mówić w kategorii minusów, bo jak kiedyś powiedział mój kolega z pracy, rodowity Szwed Jimmy: Vi bor inte här för vädret. Vi bor här för välfärden och bra löner czyli Nie mieszkamy tu dla pogody. Mieszkamy tu dla dobrobytu i godnych zarobków.
Podobnie jak jedzenie czy słodki chleb. Co kraj to obyczaj, a jeśli zrobimy uczciwy rachunek sumienia i pomyślimy nad składem bigosu, flaków czy galarety z nóżek, to nagle okaże się, że daleko nam do diety śródziemnomorskiej.
Tematy poruszone w odcinku podkastu:
Biznes w Szwecji. Wsparcie dla firm. Praca w Szwecji. Polska Agencja Inwestycji Handlu.
Photo by Matthew Henry on Unsplash
Vi ses i Sverige!